Kaszmir - bóstwo wśród włókien
Tytułem wstępu
Po
złożeniu wniosku o dofinansowanie, o czym już Wam trułam, wpadłam
w „syndrom posesyjny”. Zazwyczaj można go doświadczyć po
miesiącu rycia na okrągło, podczas kumulacji egzaminów na
studiach, co uroczo nazywane jest sesją. Dokładnie tak się
poczułam i teraz, gdy po dwóch tygodniach ciągłego pisania,
wyszukiwania produktów, planowania działań i przygotowywania
analiz finansowych przez 16 godzin na dobę, nagle przyszedł dzień,
kiedy moje życie „straciło sens” (widać, że jednak wiek nie
ten, bo osiągnęłam taki stan już po niecałych dwóch tygodniach
maratonu :P). Mój organizm nie wiedział, co ze sobą zrobić i jak
powrócić do wolniejszej rzeczywistości (co prawda tylko trochę
wolniejszej, ale zawsze…). Więc, co zrobiła Małgorzata?
Oczywiście wymyśliła sobie, że posprząta papierzyska. No i tak
znów przez cały dzień, bo nie da się przecież pracy rozłożyć
na etapy. No cóż - takie geny :P
Mojej zmęczonej psychice chyba bardzo to pomogło, albowiem dziś obudziłam się pełna weny (nie wiem w sumie czym objawia się wena, ale ja tak nazywam wewnętrzny „przymus” do zrobienia czegoś kreatywnego, co właśnie sobie wymyśliłam, i to tu i teraz!) po pierwsze na nowy „cykl” blogowy, a po drugie na torebkę filcową ozdabianą aplikacjami wydzierganymi na szydełku ze sznurka bawełnianego <3
Wełna
wełnie nierówna
Tematyki
cyklu pewnie się już domyślacie po tytule. Chciałabym pokazać
Wam, czym te wszystkie nawiedzone dziewiarki tak się ekscytują
:P Powstał już tekst „CRAZY YARN”, w którym widać czarno na
białym, że do tej zdziwaczałej grupy dołączyłam i ja :D
Pomijając
względy estetyczne i cudowność dotyku, wysokojakościowe wełny
mają mnóstwo zalet praktycznych. Kiedyś nosiłam kupione w
sieciówkach czapki, szale i swetry, ale kiedy teraz dotknę któregoś
z tych egzemplarzy, aż mną wzdryga. Są sztuczne, szorstkie i
jakieś takie… plastikowe… Ale zwróciłam uwagę na to dopiero,
kiedy po raz pierwszy w swoim życiu spotkałam się z „prawdziwymi”
wełnami. Dotyk to jedno (ja jestem świrem na punkcie futer na
zwierzakach, więc dla mnie miękkość jest pierwszą i główną
zaletą :P), ale kto z nas, chodząc w zimie w czapce, nie
doświadczył przegrzania się? To właśnie „zawdzięczamy”
akrylowi i poliestrowi, z których komercyjne czapki są wykonane.
Włókno syntetyczne (rozróżnijmy: włókno syntetyczne od początku do końca wytwarzane jest przez człowieka z polimerów syntetycznych podczas polimeryzacji, głównie z węgla i ropy naftowej, natomiast włókna sztuczne są produkowane przez człowieka, ale z surowców naturalnych organicznych, jak np. celuloza, oraz nieorganicznych) jest co prawda bardzo trwałe i tanie, ale właściwości oddychających nie ma absolutnie żadnych. Oczywiście do niektórych włókien naturalnych konieczne jest dodanie syntetycznych domieszek, szczególnie kiedy mają być one wykorzystywane do przedmiotów, które są narażone na intensywne użytkowanie lub odkształcenia. Jednak jeśli chodzi o ubrania, które dotykają skóry, to naturalne włókna nie mają sobie równych :)
Niebiański
kaszmir
Naszą
podróż po świecie wełnianym rozpoczynam od kaszmiru. Dlaczego? Bo
to istne indywiduum wśród włókien. Wełna kaszmirska jest
niesamowicie miękka, przewiewna, delikatna i ma świetne właściwości
termoizolacyjne - zimą chroni przed mrozem, a latem przed upałami.
Wyroby z niej są cudowne w dotyku, przyjemne dla skóry i bije z
nich niemal blask, co zawdzięczamy pięknemu połyskowi włókna.
Kaszmir można wychwalać godzinami, a kto go nigdy nie dotknął,
nawet nie jest w stanie wyobrazić sobie, jaki jest zachwycający.
Zadając sobie pytanie, czym kaszmir w ogóle jest, na początek docieramy do geografii. Geopolitycznie jest to kotlina, leżąca na pograniczu Indii i Pakistanu, pomiędzy którymi przez lata toczyły się spory o jego przynależność państwową. Rejon ten był ważnym centrum buddyjskim, gdzie narodziła się kaszmirska szkoła medytacji, a tamtejsza literatura, muzyka, rzeźba i architektura miały ogromny wpływ na azjatyckie dziedzictwo kulturowe.
Czy
każdy kaszmir to… kaszmir?
Za
kaszmirowe swetry, szale, bluzki musimy słono zapłacić - ceny
niejednokrotnie sięgają 2000 zł. Zaraz wytłumaczę, skąd takie
niebotyczne kwoty. Ale wcześniej jedna obserwacja! W sklepach często
udaje się natknąć na wyroby z kaszmiru w cenach o wiele niższych
niż kwoty w tysiącach. Czy to jednak aby na pewno jest ten sam
kaszmir? Otóż nie. Już spieszę z wyjaśnieniami!
Zacznijmy
od początku. Wełnę kaszmirową pozyskuje się z kóz (!)
kaszmirskich. Kozy te żyją w ekstremalnych warunkach na zboczach
Himalajów, nie miały więc wyjścia i musiały przystosować się
do panujących tam, ekstremalnych warunków atmosferycznych
(temperatury do -40o). Efektem tego jest podwójna pokrywa
włosowa: zewnętrzna - w postaci szorstkiej i sztywnej sierści
(chroni kozę przed wiatrem) oraz wewnętrzna - w postaci delikatnego
puchu, który zapewnia izolację i chroni przed wilgocią. To właśnie
ta część wełny jest najbardziej puszysta i miękka, i to z niej
wyrabia się włóczki i tkaniny. Żeby było jeszcze trudniej -
kóz kaszmirskich nie strzyże się, czeka się aż same zrzucą
nadmiar włosia po zimie. Wtedy sierść jest zbierana ręcznie, a
później (oczywiście też ręcznie) wyczesywana, by oddzielić
twarde włosie od tego delikatnego. Dodatkowo nie z całej kozy
podszerstek nadaje się na wełnę kaszmirską, ale tylko z okolic
szyi.
Myślę, że macie już wstępne wyobrażenie, jak mało materiału jest pozyskiwane z jednego takiego rogatego osobnika, ile to wszystko trwa i w jak trudnych warunkach się odbywa. Wg szacunków z jednej kozy można uzyskać (raz na rok!) ok. 150 g kaszmiru. Dla porównania jeden sweterek „zżera” ok. 400-500 g włóczki. Całość światowej „produkcji” kaszmiru to zaledwie ok. 6,5 tony rocznie. Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności, kaszmir nie ma prawa być tani.
Więc jeśli widzimy sweter niby-kaszmirowy za 400-500 zł, powinna włączyć się nam lampka ostrzegawcza, że coś jest nie tak. I co się wtedy najczęściej okazuje? Że albo, jak przyjrzymy się metce - możemy się przekonać, że tego kaszmiru jest w splocie 3%, a reszta to poliester, albo że wełna została pozyskana z kóz kaszmirskich, ale w hodowlanych warunkach. A co to oznacza dla ich podszerstka? Ano to, że poza himalaistycznymi warunkami, w ciepłej hodowli, gdzie kozy są strzyżone jak owce, nie jest on kozie do niczego potrzebny - więc po prostu go nie wytwarza. Pozyskiwana w ten sposób okrywa włosowa nie jest już ani onieśmielająco delikatna, ani nie wykazuje wszystkich genialnych kaszmirowych właściwości.
Czy
na świecie rzeczywiście nie ma ideałów?
Kaszmir
prezentuje niekończącą się listę zalet:
-
ma niesamowicie cienkie i delikatne włókna
-
wyroby z kaszmiru posiadają piękny, lekki połysk
-
wełna kaszmirska jest mięciutka w dotyku (zapomnijcie o gryzącej wełnie z Zakopanego! to zupełnie inny świat!)
-
dzianiny z kaszmiru są lekkie, przewiewne i oddychające
-
ma niepokonane właściwości termoizolacyjne (grzeje 3-krotnie lepiej niż wełna owcza, a w czasie upałów izoluje skórę od ciepła)
-
jest higroskopijny - pochłania parę wodną z ciała i „przesyła” ją za zewnątrz
-
kaszmir jest elastyczny i sprężysty, dzięki czemu ubrania nie gniotą się ani nie rozciągają
Ale
ale! Czy kaszmir to same zalety? Wedle prawdy, że każdy ideał ma
swoje wady, przedstawiam poniżej słabe strony wełny kaszmirskiej:
-
wysoka cena (wada nie do obalenia i nie do wyeliminowania…)
-
gorsza odporność na ścieranie (o ubrania kaszmirowe należy dbać - oczywiście nie chodzi tu o chuchanie i dmuchanie, ale o należyty szacunek)
-
wymaga „specjalnej troski”, jeśli chodzi o pranie (najlepiej płyn do prania wełny, pranie ręczne i suszenie na płasko, a jeśli już ktoś musi koniecznie w pralce, to program wełniany i wirowanie na niskich obrotach. Skomplikowane? Chyba nie aż tak, tym bardziej, że dokładnie tego samego wymagają wszystkie inne naturalne włóczki :) Więc albo jakość, albo plastik)
-
kaszmir może się też spodobać molom (bo czemu one mają mieć gorzej :P) - dlatego przechowując go na dłużej w szafie, należy zadbać, by dzianina była sucha i by obok leżały woreczki z lawendą, szałwią lub drewnem sandałowym - po pierwsze nadadzą ubraniom ładny zapach, a po drugie odstraszą mole
-
kaszmir może ulegać pillingowi, czyli mówiąc po polsku - zmechaceniu, na to rozwiązania są dwa - jedno bardziej skomplikowane, a mianowicie - specjalny grzebień do kaszmiru albo drugie - golarka do ubrań (w to wlicza się też zwykła maszynka do golenia :)), jednak warto zaznaczyć, że w przypadku kaszmiru, kulki pojawiają się po znacznie dłuższym czasie użytkowania, niż w przypadku każdej innej wełny
Kampania
reklamowa
Wyroby
z kaszmiru kosztują majątek, więc nie każdy może sobie na nie
pozwolić. Ale pewne jest, że jeśli zainwestujesz w dzianinę z tej
wełny, pozostanie ona z Tobą do końca życia, zawsze piękna.
Wiem, wiem - kobieta potrzebuje zmian, szczególnie w garderobie. Ale
pomyśl - gdybyś musiała wyrzucić swój ukochany ciuch, który był
ideałem, w którym wyglądałaś cudownie i który lekko i
przyjemnie muskał Twoje ciało, w lecie dawał Ci orzeźwienie, a w
zimie otulał ciepłem wśród wichrów i mrozów - nie zakręciłaby
się łezka w oku? A kaszmir nigdy by Ci tego zrobił, bo zawsze
byłby idealny i cudowny! Czemu pominęłam w tej wizualizacji
mężczyzn? Albowiem z moich doświadczeń wynika, że mężczyźni z
założenia nie lubią wyrzucać „dobrych jeszcze” ciuchów. Dla
nich kaszmirowy sweter, kamizelka czy szal zimowy, jest po prostu
rozwiązaniem perfekcyjnym - wystarczy na lata i nikt mu nie będzie
truł: „Weźże to wyrzuć już do kosza, wyglądasz w tym jak
Oblojdra*!”
*Oblojdra
– wg słownika gwary sądeckiej: pejoratywne określenie osoby,
która w ogóle o siebie nie dba.
Ps.
Nawet nie wiedziałam, ile znam sądeckich gwarowych słów (z
naleciałościami Krakowa), zanim nie przeniosłam się do Rzeszowa.
Stąd tłumaczę, kim jest oblojdra tym, którzy nie wiedzą też, co
to zdymka i że łóżko na noc się rozbiera <3
Komentarze
Prześlij komentarz